51-osobowa grupa dzieci w wieku od 12 do 15 lat i opiekunów przyjechała z Moskwy na odpoczynek nad jeziorem Siamoziero w Karelii (120 km od wschodniej granicy z Finlandią). Gdy pływali dwiema łodziami i tratwą po jeziorze, zaskoczyła ich burza. Gdy łodzie się wywróciły, część ludzi dopłynęła do brzegu o własnych siłach, a 11 osób, w tym dziewięcioro dzieci, wyłowiono z wody.

Policja kilkukrotnie aktualizowała bilans ofiar utonięcia. Po zakończeniu oględzin zwłok podano, że w jeziorze zginęło 14 dzieci. Dorosłych nie było wśród ofiar. Obecnie nikt nie jest już uznany za zaginionego. 

Zimna woda w jeziorze

Jak poinformował media szef lokalnego biura podróży, większość ofiar prawdopodobnie zmarła z powodu wyziębienia organizmu. Temperatura wody w jeziorze Siamoziero wynosi obecnie 8-10 stopni C.  - Chciałbym spojrzeć w oczy osobie, która pozwoliła grupie pływać. To było samobójstwo - powiedział. 

Pierwsze zatrzymania

Od kilku dni powtarzano ostrzeżenia pogodowe, w którym odradzano turystom pływanie łódkami po jeziorze. - Nie mieli prawa żeglować - powiedział samorządowiec z Karelii.

W związku z tragedią zatrzymano cztery osoby - dyrektorkę ośrodka, w którym przebywały dzieci, jej zastępcę oraz dwóch instruktorów - poinformował Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.

20 czerwca ogłoszono w Karelii dniem żałoby.

Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/